poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział V (Astaroth x Lunei)

POSTÓJ


 Wampir przeciągnął się i rzucił ukradkowe spojrzenie na inkuba. -Tak, wiem. Dla ciebie załatwienie pokoju to zbyt skomplikowana sprawa. - Posłał mu lekki, kpiący uśmiech i podszedł do gospodarza zajmując się jak najszybciej formalnościami. Nie znosił jeździć konno. Gdyby miał podróżować sam, znaczną część drogi pokonywałby swą niezwykłą szybkością, to było znacznie mniej męczące wbrew pozorom. A w wypadku gdy tak jak teraz, wyprawa była w towarzystwie, trzeba było podróżować za pomocą wierzchowców. Astarorh nie odczuwał zmęczenia i wcale nie musiał spać, ale najzwyczajniej w świecie to lubił. I uwielbiał śnić. Nie chciało mu się już dzisiaj nic konkretnego robić, a pragnienia nie musiał zaspokajać więc mógł się w spokoju po prostu jebnąć na łóżko. Zapewne za wygodnego tutaj nie znajdzie, jak to bywa z takimi przydrożnymi miejscówkami, ale kto by dbał o wygodę w takim świecie?
Pokój się znalazł, a właściciel, mimo swojego dziwnego i badawczego wzroku na całej osobie wampira, nawet nie próbował dociekać, że przyjezdny nie jest kimś zwyczajnym. Była kasa i to było ważne.
Podszedł z powrotem do Lunei'a machając mu małym kluczykiem tuż przed nosem. - Widzisz? To nie takie trudne. - Uśmiechnął się znów do niego i skierował w stronę schodów prowadzących do długiego, słabo oświetlonego korytarzyka. Inkub podążył za nim, robiąc do niego głupie miny. - Ostatnie drzwi na końcu.. O, tu. - Czerwonowłosy przekręcił kluczyk w zamku i otworzył skrzypiące drzwi. Wszedł do niewielkiego pomieszczenia zdejmując i rzucając swój płaszcz na pobliskie łóżko. Lunei wchodząc niepewnie za towarzyszem, zamknął drzwi wraz z kolejnym skrzypnięciem. Jego towarzysz zapalił stojącą na stoliku przy jednym z dwóch łóżek lampkę naftową, która oświetliła nieco ciemny pokoik. Chociaż zdecydowanie lepiej prezentował się w mroku. Zwrócił spojrzenie bursztynowych oczu, w których odbijał się tlący w lampce płomień na przyjaciela. - Dosyć przyjemnie, co nie ? - Głos z nutą rozbawienia i sarkazmu, oderwał Lu od kontemplacji nad wyglądem jakże cudnego pomieszczenia. 
-No całkiem... - Inkub spoglądnął na wampira z wyrzutem.- hmpf...
Spojrzał w stronę łóżka, które nie wyglądało na zbyt wygodne. Pewnie się na nim nie wyśpię, pomyślał. Jakby kwestia posłania była jedynym powodem bezsenności...
Zbliżył się do Astaroth'a tak, aby jednym ruchem móc popchnąć go na łóżko, które zaskrzypiało pod jego ciężarem.
- Nie będzie się ze mnie byle wampirek nabijał. - powiedział do niego z wyraźną frustracją. Zapewne irytacja nie była głównym powodem, dla którego pozwolił sobie podnieść na wampira rękę . Choć można powiedzieć, że to po części wynika z tego... że miał taki kaprys. Większość rzeczy tak sobie właśnie tłumaczył.
Lu ściągnął swój szary płaszcz i rzucił na krzesło stojące pod oknem. Podszedł bliżej leżącego Ast'a, który póki co wpatrywał się w niego badawczym spojrzeniem. Skrzyżował ręce patrząc na wampira z góry. Badał wzrokiem jego ślepia, z których można było wyczytać, że wie co się święci.
- Na co czekasz..? - sapnął, przymykając kokieteryjnie powieki. - Nikt nie wyśle ci specjalnego zaproszenia. - Zabrzmiało to dość dwuznacznie...bardziej niż by się wydawało. Ale czy nie tak właśnie miało być?
- Astuś... - rzucił do niego zalotnie.
  Astaroth świdrował wzrokiem postać inkuba, któremu najwyraźniej coś bardzo konkretnego chodziło po głowie.
Kiedy Lunei stał nad nim, patrząc na niego z wyższością, wampir w jednej chwili poderwał się do góry, łapiąc chłopaka za ramiona i popychając go na łóżko stojące na przeciwko. Zawisł nad nim i wpatrywał się w niego uważnie. - Nie waż się nigdy więcej mnie popychać. - Jego ton był spokojny, ale stanowczy. Nie pierwszy raz dochodziło między nimi do dwuznacznych sytuacji. Jednak teraz atmosfera zrobiła się taka, że obojgu przychodziło na myśl coś jeszcze innego. 
Pochylił się do niego, ledwie dotykając ustami jego ucha. - I do cholery, nie mów do mnie Astuś... Lu. 
Inkuba wcale nie zaskoczył taki zwrot akcji. W końcu wampir zawsze chciał mieć nad wszystkim kontrolę. 
Przejechał językiem po dolnej wardze i uśmiechnął się. Podniósł rękę by poczochrać go po jego krwisto czerwonych włosach.
- Astuś...- zadrwił jeszcze raz z jego śmiesznego zdrobnienia. Wampir spiorunował go wzrokiem i złapał za podbródek. 
- Zamknij się. - przypatrywał się chwilę jego oczom, po czym skierował wzrok na jego usta. Zapragnął zetrzeć ten drwiący uśmieszek z tych jego pięknie ukształtowanych warg, w które następnie się wpił. Dłoń przesunął wolno po jego krtani, czując nieco przyspieszony puls.
Inkub zacisnął powieki czując, jak zimna dłoń wampira powoli zjeżdża coraz niżej, jakby miała zaraz wbić się w jego skórę ostrymi pazurami. Objął go za szyję, ssąc delikatnie jego dolną wargę. Lewa ręka inkuba przejechała po torsie Astaroth'a łapiąc za pierwszy guzik jego koszuli.
Czerwonowłosy chciał czuć ciepło ciała, które go obejmowało. W przeciwieństwie do Lunei'a, Astaroth był zimny jak lód.
Dłonią powoli spływał w dół jego torsu, jakby paznokciami chciał od razu zedrzeć z niego ubrania. Podsunął kolano między jego nogi, a językiem rozchylił mu miękkie wargi.
Gdy język wampira znalazł się w buzi chłopaka, ten chciał zacisnąć zęby w proteście. Nie dlatego, że nie chciał. Czuł tylko nieuzasadnioną potrzebę zirytowania Astaroth'a. A może był najzwyklejszym w świecie wrednym inkubem, któremu stawianie oporu sprawiało perwersyjną przyjemność. Wszystkie protesty ginęły między pragnieniami drugiej strony. A więc inaczej się pobawimy, pomyślał. Ręką, którą nadal trzymał koszulę Ast'a, zaczął rozpinać guziki jeden po drugim.
Widząc przejawy protestu ze strony inkuba, czerwonowłosy powoli poruszał kolanem między udami chłopaka, ocierając się nim o jego krocze. A jednak ten zabrał się za rozpinanie jego koszuli. Cóż za ciekawe gierki. 
Całował go coraz głębiej i namiętniej, czując jak usta Lunei'a coraz bardziej chcą być pieszczone. Oplótł jego język własnym, uchylając powieki i zerkając na niego. Po chwili delikatnie przestał i podniósł nieco, aby pozbyć się swojej koszuli. Zmierzył jego postać zachłannym wzrokiem i ponownie się do niego nachylił, tym razem obdarzając jego szyję powolnymi pocałunkami. Jego dłoń powędrowała znacznie niżej niż wcześniej, wsuwając się pod koszulę inkuba i gładząc jego brzuch.
Gdy wampir pozbył się górnego odzienia, Lu nie miał zbyt wiele czasu by się na niego napatrzyć. Ast przyssał się do naprężonej skóry jego szyi. Wciągnął brzuch czując zimno dłoni czerwonowłosego. Bez zastanowienia ręce inkuba ruszyły zbadać jego nagi tors. Opuszkami palców badał każdy znajomy już sobie mięsień. Co jakiś czas udało mu się zahaczać o sutki Astaroth'a.
Uczucie kolana między nogami sprawiało, że jego dolne partie upominały się o więcej.
Nie zaspokojone dłonie dalej rozkoszowały się dotykiem skóry wampira. Zjeżdżały coraz niżej by spocząć niepewnie na jego podbrzuszu.
Gdyby Astaroth był człowiekiem, albo inną istotą śmiertelną to inkub, poprzez nasilający się kontakt fizyczny już zacząłby z niego wysysać energię. Jednak jemu to nie groziło. Z tego względu Ast był dla inkuba jedną z niewielu osób, z którymi mógł zaznać cielesnej przyjemności i nie odbierać przy tym komuś znacznych ilości sił witalnych, a tym samym skracając jego życie o kilka ładnych lat, jak nie więcej. 
Podobał mu się dotyk dłoni chłopaka, które niepewnie błądziły po jego ciele. Sam obdarzając skórę na jego szyi licznymi pocałunkami rozpiął koszule inkuba i rozsunął ją tak, aby w następnej chwili móc pieścić ustami jego wystające obojczyki i mostek. Dłonie wampira przesunęły się po brzuchu chłopaka, aby w następnej chwili zająć się rozpinaniem jego spodni.
Lu podniósł się lekko i podparł łokciami o łóżko, gdy tamten majstrował nad jego spodniami. Uśmiechnął się pogardliwie, kiedy wampir już uporał się z zadaniem i zaczął powoli zsuwać materiał z jego nóg. 

Lunei wplątał palce rąk w jego krwiste włosy, kiedy muskał czubkiem języka skórę wokół jego pępka. Ast przesunął dłoń po widocznie zniecierpliwionej już męskości partnera, wciąż skrytej pod materiałem bokserek. Spojrzał na niego z dołu, składając kilka pocałunków na jego podbrzuszu i parę razy zaciskając dłoń na jego kroczu. Uważnie obserwował reakcje czerwonookiego, którymi szczerze lubił się napawać. Zsunął z niego ostatni skrawek materiału, obejmując dłonią jego członka i powoli przesuwając językiem po całej jego długości.
Ciche jęknięcie wyrwało się z ust inkuba, ale szybko spróbował je stłumić zasłaniając twarz dłonią. Ten delikatny dotyk wywołał przyjemne dreszcze na jego całym ciele. 
Odwrócił od niego wzrok. - Astuś... - mimo tego, iż tamten zabraniał mu się tak do siebie zwracać, nie miał zamiaru przestać. Dość ciekawie zaczynała się ich "zabawa"...Wypiął lekko biodra przed siebie czekając na więcej doznań.
Wampir uśmiechnął się sam do siebie i boleśnie przejechał paznokciami po jego udzie. - Nie mów tak do mnie... - Patrząc na niego spod przymkniętych powiek ucałował delikatnie czubek jego męskości, w następnym momencie obejmując go wargami, wsuwając głębiej do ust i zaczynając ssać. Dłonią powoli poruszał po całej długości. Czekał tylko na moment, w którym inkub zacznie wydawać z siebie rozkoszne odgłosy narastającej przyjemności.
Mimo usilnych starań ze strony inkuba, aby temu zapobiec, z jego strony dało się usłyszeć ciche jęknięcia i stęknięcia. Z każdym kolejnym wampir wydawał się coraz bardziej usatysfakcjonowany. Jeszcze bardziej chciał stłumić te dźwięki zasłaniając usta. Nie chciałby, aby ktoś to przecież usłyszał... Jego oddech był coraz głośniejszy, a puls coraz szybszy. Objął go nogami w pasie rozkoszując się każdą sekundą przyjemności. Chciał więcej. Jego tłumione odgłosy wyraźnie to akcentowały. W sumie, byłoby dość zabawnie gdyby nasilające się odgłosy z tego pokoju docierały do uszu innych przebywających w budynku osób.
Pieszcząc dłonią męskość inkuba i wpatrując się w niego, wsunął dwa palce do swoich ust oblizując je i śliniąc przez chwilę. Czuł już, że chce być z Lu znacznie bliżej. Lubił sprawiać mu przyjemność, ale w tym momencie już mu to nie wystarczało. Podsunął palce do jego wejścia, pocierając je opuszkiem i wsuwając znów jego męskość do ust, tym razem poruszając rytmicznie głową w przód i tył.
Gdy inkub poczuł jego dotyk w najbardziej intymnych miejscach swojego ciała, coś kazało mu się odsunąć. Ostrożnie wyrwał się z jego sideł tak aby nie pozbawić siebie pewnego organu. Cofnął się do tyłu. Miał wrażenie jakby wampir miał złapać go za łydkę i przyciągnąć z powrotem.   
- Nie chce tak... - warknął.                      
Nieco zdziwiony wampir obrzucił go niezadowolonym spojrzeniem. Przysunął się znów do niego i przycisnął jego nadgarstki do materaca, patrząc mu prosto w oczy, kiedy ich twarze dzieliło zaledwie kila centymetrów. Uśmiechnął się złośliwie. - Ale ja tak chce.- Nie czekając dłużej na reakcję inkuba, znów wpił się w jego usta, który ponownie znalazł się pod nim... lecz teraz bardziej unieruchomiony. Tamten nie dał mu już żadnego prawa głosu. Nic nie zdziała w tej sytuacji rozebrany jak do rosołu i bardziej niewinny niż kiedykolwiek. Widać, Astaroth'owi najbardziej odpowiadała taka sytuacja.
-Może ze swoimi ofiarami obchodzisz się w odwrotny sposób.. Ale nie ze mną.. - Wyszeptał to do partnera z drwiącym uśmieszkiem i kpiącym spojrzeniem. Uścisk dłoni na nadgarstkach inkuba po chwili zelżał, pozostawiając po sobie jednak widoczny ślad, a jedna z nich powędrowała ponownie w dół. Nie miał zamiaru zrobić chłopakowi jakiejś krzywdy, jednak to on chciał dominować, cóż. Popatrzył głęboko w oczy Lunei'a, jakby samym spojrzeniem chciał go uspokoić, ale przecież inkub z samej swej definicji jest uosobieniem cielesnych pragnień, a sam nie chciał tego w ten sposób? Obdarzył jego usta delikatnym pocałunkiem, po chwili go pogłębiając i jednocześnie stopniowo zagłębiając palce w jego wejściu, a drugą dłonią pieszcząc jego męskość. Wbrew pozorom, przyjemny dreszcz przeszedł wzdłuż kręgosłupa czerwonookiego, reagując na dotyk kochanka.
Podniósł ręce by jednym ruchem objąć go ramionami i wbić paznokcie w kark Ast'a. Tak mocno zacisnął palce na jego plecach, że aż krawędzie paznokci zaczęły lekko zatapiać się w zimnej skórze wampira. Czerwonowłosy czuł wbijające się w jego skórę paznokcie inkuba, ale nie sprawiało mu to nawet  najmniejszego bólu, niewiele rzeczy zresztą było w stanie sprawić mu czysto fizyczny ból.
Oderwał się od jego warg, całując lekko kącik jego ust, policzek i miejsce na szyi, tuż pod uchem. Po chwili penetracji jego wnętrza jedynie palcami i przyzwyczajaniu go do tego uczucia, wyjął je sięgając do zapięcia własnych, przyciasnych już od jakiegoś czasu spodni. Co chwilę muskał jego szyję językiem, wyczuwając szybkie tętno. Przez moment zapragnął nawet zatopić kły w tej miękkiej skórze i poczuć słodki smak płynu, który krążył w żyłach widocznych pod jej cienką warstwą. Podpierając się na wolnej ręce, zaraz obok głowy kochanka, drugą powoli nakierował się na niego, wbijając spojrzenie w jego zaciśnięte powieki.
Cichy krzyk Lunei'a, desperacki z nutą rozkoszy. Przykładał jedną dłoń do ust, tłumiąc tym wszystkie odgłosy, których wcale nie chciał wydawać. Drugą dalej wbijając paznokcie w skórę, w okolicach kręgosłupa Astaroth'a, zacisnął jeszcze mocniej powieki, gdy tamten powoli zaczął poruszać się w nim. 
Miał rację... jest wielka różnica między nim, a jego ofiarami.  
Wampir wciąż obdarzając szyję inkuba pocałunkami powoli poruszał biodrami, stopniowo zagłębiając się w nim coraz bardziej. Uniósł się nieco, podpierając na wyprostowanej ręce, którą zacisnął znów na nadgarstku chłopaka, a drugą trzymał na jego udzie. Patrzył na jego twarz, jak zakrywa usta dłonią, aby nikt nie musiał słuchać tego co się tu właśnie działo. Uchylił usta, pokazując długie kły, kiedy jego oddech zaczął przyspieszać z każdym ruchem jego ciała. 
Puls czerwonookiego gwałtownie przyspieszył. Starał się choć na chwilę uchylić powieki i spojrzeć na kochanka, który penetrował jego wnętrze gwałtowniejszymi ruchami. Powoli wychodził na przeciw ruchom jego bioder, gdy pierwsze odczucia bólu i dyskomfortu zaczęły ustępować miejsca przyjemniejszym doznaniom. Jeszcze mocniej przyciskał rękę do swojej twarzy, prawie zabierając sobie źródło drogocennego tlenu. Wampir przesunął dłoń z uda partnera na jego męskość, w dość szybkim tempie poruszając ręką, aby dostarczyć mu dodatkowej przyjemności. Kolejne fale rozkoszy rozpływały się po całym ciele Ataroth'a wraz z każdym następnym, coraz bardziej chaotycznym ruchem swoich bioder. Wtulił twarz w szyję inkuba, tłumiąc głośniejsze westchnienia. Po dłuższej chwili Lu poczuł, jak wypełnia go ciepła ciecz. W następnym momencie sam doszedł w dłoni wampira. Odsłonił usta łapiąc gwałtownie oddech. Powietrze rozdęło płuca inkuba. Powoli uchylił powieki by spojrzeć w bursztynowe oczy Astaroth'a, które wpatrywały się w niego. Ast zszedł z niego, opadając obok na plecy. Oboje uspokajali swoje oddechy.  
Lu przeczesał włosy dłonią. - Pierdol się...- wysapał. Przyciągnął głowę Ast'a do siebie, oddając na jego ustach pocałunek i przygryzając przy tym wargę tamtego...


۞



Następnego ranka, zupełnie tak, jakby nic się nie stało poprzedniej nocy, oboje zebrali się i ruszyli w dalszą drogę. Rozmawiali jedynie o zleceniu, które czekało gdzieś, nieświadome jeszcze tego, że ktoś go poszukuje. 
Z upływem kolejnych, nużących godzin zbliżali się do celu.
Było blisko zmierzchu, gdy dotarli do miejsca prawdopodobnego pobytu pomiota. Zostawili konie w stajni i przekroczyli mury Nebbi, zastanawiając się od którego miejsca rozpocząć poszukiwania.
-Zobaczmy najpierw w karczmie. - Astaroth kiwną głową w stronę stojącego niedaleko budynku, po czym oboje ruszyli w tamtą stronę.

-----------------------------------------------------

Dziwna próba stworzenia wspólnego yaoi, czyli wcielając się w swoje postacie pisałyśmy osobno ich kwestie, łącząc to potem w całość @-@ może wydawać się dość nieporadne, ale to tylko niewinna próba, dlatego prosimy o wyrozumiałość xD   Pozdrawiamy Scarlett i Lunei~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz